niedziela, 2 grudnia 2018

Winter is coming, but ...... autumn !

Hej myszki ! ;) 

Wprawdzie poranki mamy coraz bardziej mroźne, to dni przypominają pełnie jesieni ;) Jest jeszcze trochę liści, jest kolorowo, gdy słońce wyłania się zza chmur, można poczuć się jak na początku jesieni ;) Cieszę się tym stanem, szczególnie w Poniedziałki gdy jadę rowerem do pracy ! Łapię każdy promień słońca i każdy spadający liść. Jeszcze jestem w jesieni, a z drugiej strony już jestem bardzo nakręcona na Święta ;) Jedno nie wyklucza drugiego prawda ? ;) 
Jedno jest pewne, wieczorem, w domu , pod kocem, z herbatą i świecą w tle jest najlepiej. 
To za to kocham jesień, za długie wieczory. 
Nie często mam czas je celebrować, szczególnie ostatnio, ale gdy tylko wygospodaruję odrobinę czasu to celebruję !! 
Przychodzę dziś do Was, z moim małym pachnącym odkryciem ! 
Yankee Candle poszły troszkę na drugi plan, gdy zaczęłam przyjaźnić się z WoodWickami ! ;) 

WoodWick - Autumn 


Nie jest to moja pierwsza świeca WW , ale pierwszy raz pojawia się na blogu ;)
I dla tych którzy nie wiedzą, te świece imitują kominek ! 
Dla miłośniczki ognia, ciepła i kominku, na który sobie w bloku pozwolić nie mogę, jest to idealny ' zamiennik' . Wprowadza to zupełnie inną atmosferę, dla mnie wieczory z tymi świecami mają podwójną magię. Gdy na chwilę przymknę oczy, od razu widzę osadę w górach, ogromną choinkę, i kominek ... z którego trzaska drzewo. Doznania nie do opisania. Siedząc w swoim mieszkanku, możesz przenieść się gdzie tylko chcesz ! Zakopane ? Proszę bardzo ! ;) 


Jesteście ciekawe co producent mówi o tej świecy ? Jest to zapach świeżych jabłek z przyprawami, nasyconych soczystą porzeczką i żurawiną. 
Po odpaleniu świecy na pierwszy plan wysuwa się bezapelacyjnie jabłko, czerwone, soczyste, pełne aromatu. Takie, które znajdujemy na mokrej od rosy trawie, jest lekko obite, a w smaku najlepsze. Od razu widzę wczesną jesień u babci. Przenoszę się na wieś, siedzę zmarznięta na murku obok mnie suszą się jabłka na kompot, a te już wysuszone lądują w wielkim dzbanku, z gruszką, goździkami i cynamonem. Strasznie się rozczulam na tą myśl. Połączenie porzeczki i żurawiny jest wyczuwalne w nucie cierpkości i przełamania słodyczy jabłka . 
    

Niewątpliwie jest to otulający zapach ! Lampka wina i dobra książka do tego to idealny plan na wieczór ! I do tego te iskry z kominka ! Czy można chcieć czegoś więcej ? 
Zapach wkrada się w każdy zakamarek domu i bardzo długo go czuć ! :) 
Nawet po porannym wietrzeniu mieszkania, dalej czuć ten aromat !! 
I mimo wskazującej jesiennej nazwy, z ogromną przyjemnością będę paliła tą świecę przez całą zimę! ;) Kocham takie zapachy, kocham zapachy , które zabierają mnie w długie podróże do przeszłości. Które pozwalają przenieść mi się do beztroskich lat. 

Jestem ciekawa jakimi zapachami Wy się rozpieszczacie w te zimne wieczory ? ;)
Ściskam ;* 

czwartek, 25 października 2018

Chwila dla mnie , chwila na maseczkę;)

Hej 

Czas pędzi jak oszalały. Moja doba jest zdecydowanie za krótka, i nie ukrywam że ostatnio czas na domowe spa skrócił się do ogromnego minimum. Dlatego też coraz chętniej sięgam po maski w płacie. Są bardzo praktyczne , proste w użyciu i przede wszystkim wszystko przebiega szybciutko ! 
Oczywiście największą moją miłością zostaną glinki - i z chęcią będę do nich wracała, gdy mój czas na chwile dla mnie się wydłuży ;) A teraz sięgam po dużo łatwiejsze rozwiązania dla mnie ! ;) 
Łatwiejsze i ..... 


..... przyjemniejsze !! ;) 
A mówię o maskach z L'biotica , firma jest mi znana głównie z produktów do włosów - które wręcz wielbię! Które idealnie wpasowują się w moje gusta ! Jesteście ciekawe czy tak samo przypadły mi do gustu te maski ? Wybrałam do testowania maskę ze śluzem ślimaka oraz maskę węglową . 

Przygodę zaczęłam od Maski ze śluzem ślimaka . 


Zacznę od tego, że płat jest bardzo mocno nawilżony. Ale nie na tyle by to przeszkadzało . Wręcz przeciwnie ! To bardzo fajnie, że dłużej możemy cieszyć się efektem na skórze ;) Płat jest bardzo trwały, nie rwie się. Przy tej masce płat miał dodatkową tkaninę na brodzie - co znacznie ułatwiało trzymanie się ;) 

Producent obiecuje :
* Skutecznie przyśpiesza regenerację naskórka
* Wspiera syntezę włókien fibroblastów : kolagenu i elastyny
* Naturalny lifting dla skóry 

Każda skóra potrzebuje regeneracji, luksusu, nawilżenia , by móc cieszyć się promienną cerą. 
Moja skóra po lecie zawsze jest przesuszona, między innymi od słońca. Wspomagam się zawsze różnymi maseczkami, które sprzyjają poprawie stanu mojej cery. Na oczyszczoną skórę twarzy nakładam płat maseczki i .... mam dłuższą chwilę na poczytanie książki ;) Dobra książka , dobra maseczka , herbata , długie jesienne wieczory i ... tak można się relaksować ;) 
Zwykle maskę trzymam dłużej niż mówi producent ! Dlaczego ? 
Jest bardzo mocno nasączona, więc mogę cieszyć się dobrodziejstwem maski dłużej ;)
No ale przejdźmy do najważniejszego, czyli działania ;)
Pierwsze co zauważam to nawilżenie buźki. Po zdjęciu tej maski nie sięgam po żadne serum ani krem. Buźka jest bardzo ładnie ściągnięta . Moja skóra przesuszona po wakacjach w Portugalii potrzebowała takiej regeneracji. Już wiem że ta maska będzie ze mną śmigać i zwiedzać świat ♥ Takie ukojenie i regeneracja wskazana jest podczas urlopu ;) 



 Tą maskę chciałam jak najszybciej zgłębić. 
Oczyszczenie jest dla mnie bardzo ważne. Mam cerę trądzikową, tłustą, więc bardzo ważne jest dla mnie by odpowiednio o nią dbać. 
Producent obiecuje :
* Oczyszcza skórę z toksyn i zwęża pory
* Działa przeciwtrądzikowo , redukując wydzielanie sebum 
* Intensywnie odżywia skórę i poprawia jej koloryt 

Płat maski mnie bardzo zaskoczył - bo był czarny ! ;) Pierwszy raz spotkałam się z czarnym płatem ! ;) Jest z mocnej tkaniny. Nie rwie się, nie rozdziera . Ale to że jest mocna nie utrudnia nakładania ani trzymaniu się na buźce. A jak z działaniem ? 
Moja skóra po używaniu maski jest idealnie zmatowiona. Maska sprawdzi się idealnie przed większym wyjściem, gdy chcemy by nasz makijaż dłużej się trzymał i wyglądał świeżo . By nasza strefa T nie świeciła się . W kwestii sebum spisuje się IDEALNIE. 
Skóra jest rozjaśniona . Ładnie wyrównany koloryt. Czuję że jest oczyszczona , jedynie czego nie zaobserwowałam to zwężenia się porów. 
Mimo wszystko bardzo podoba mi się efekt jaki otrzymujemy po zdjęciu maski. 
Jeżeli macie problemy z przetłuszczaniem skóry to śmiało po nią sięgnijcie ! ;)
Będziecie zachwycone ;) 

Obie maski spisały się u mnie bardzo dobrze ;) 
A to dopiero początek mojej przygody z maskami L'biotlica ;) 
Kolejna która zasili moje zapasy to  Kolagenowa , Kawowa i z Witaminą C i E ♥

A Wy znacie te maski ?

niedziela, 29 lipca 2018

Zaspałam !! I co teraz ? O.o

Znasz ten moment, gdy otwierasz oczy, patrzysz na zegarek i .... już wiesz , że będzie gorąco !
Nie, nie dlatego, że za oknem piękne słoneczko. Tylko dlatego, że zaspałaś !! 
I odwieczny dylemat, zjeść śniadanie czy pomalować oko , umyć włosy czy zrobić makijaż ! I w sumie siedzisz na łóżku ze spuszczonymi nogami i nie wiesz za co się zabrać ! :D 
Ale, ale żyjemy w XXI wieku i są takie kosmetyki, które ratują nam takie poranki !
Wiecie o czym mówię ? 
Pewnie że o suchym szamponie ! ;)



Szatę graficzną ma bardzo przyjemną dla oka. Jest delikatna, subtelna . Ładnie wygląda na półce. 
Ale to nie jego wygląd jest najważniejszy ! Od razu chciałabym wspomnieć o jego zapachu ! Jest to lekka nuta owoców tropikalnych, ale nie jest to duszący i mdły zapach. Wręcz przeciwnie, bardziej odświeżający ;) Tylko to czy spisuje się w kryzysowych dla nas sytuacjach ;)

Ale, z tymi suchymi szamponami to nie jest tak hop siup. Parę przygód z nimi mam już za sobą ! I nie każdy mnie w sobie rozkochał. Jeden gagatek przyprawił mnie o łupież , inny przesuszył włosy , jeszcze inny po prostu nie działał ! Tak więc byłam ciekawa jak spisze się ten ! ;)

Po zastosowaniu suchego szamponu należy odczekać chwilę by skrobia wchłonęła nadmiar sebum i pozostałość produktu wyczesać. 
I jakie efekty uzyskujemy po zastosowaniu suchego szamponu ? 
Już po chwili mamy odświeżoną fryzurę ! Nikt nie zauważy, że dziś rano zaspałaś, i miałaś mały kryzys ! Bardzo ważne jest to , że efekt świeżych włosów utrzymuje się bardzo długo ! ;) Nie musimy obawiać się, że w trakcie dnia nasza fryzura ponownie będzie potrzebowała odświeżenia ! Śmiało dotrwamy do wieczora z naszymi świeżymi włosami ;) 
Włosy nie wyglądają na ' tępe ' , nie są sklejone, nie wyglądają na zapuszone .


A najważniejsze jest to, że nie podrażnia skalpu ! Nie sprawia, że odwiedza nas łupież. Nie kruszymy się w trakcie dnia ! A miałam nieprzyjemność z takim jednym co w czasie dnia " osypywał " mi się na ubrania ;/ Na szczęście w tym przypadku nie grożą nam brudne ubrania ! ;) 
Co ważne, suchy szampon łatwo zmyć . Nie musimy dwa razy głowy myć by oczyścić ją !
Jest delikatny, a mimo swej delikatności działa na maxa ! 
Ciekawą rzeczą, którą zaobserwowałam, że włosy są lekko uniesione u nasady ;) 

Jestem oczarowana ;)
Zwykle budzę się równo z budzikiem, czasami się z nim przekomarzam ale ... są chwile gdzie po prostu siedzę nad kawą zbyt długo, czasami wolę pospać 10 minut dłużej niż biec umyć włosy ;D I wtedy ratuje mnie ON ! Bohater do zadań specjalnych ♥ 
Ratuje mnie w takich sytuacjach ! 
Dobrze Go mieć przy sobie ! ;)
A znajdziecie go TUTAJ

Dajcie znać, czy Wam zdarza się zaspać i mieć sajgon na głowie ;>
Dajcie znać czy używacie suchych szamponów ?
Jaki jest Wasz ulubiony ? 

Buźka ;*

niedziela, 17 czerwca 2018

Dlaczego ludzie asertywni są ble, fe i fuj ?

Hej !

Jestem w połowie kawy i mam dla Was nowy tekst ;)
 Małą zmianę na blogu chciałabym zacząć, krótką dywagacją na temat asertywności. Jak to z tą asertywnością jest , czy ona w ogóle istnieje ? I dlaczego tak bardzo nie lubimy osób asertywnych ?
Czy nie uważacie, że wiele problemów z bliskimi a przede wszystkim z nami wynika z braku asertywności ? 


Asertywność kojarzy nam się głównie z mówieniem NIE. Często mówi się że asertywne osoby umiejętnie odmawiają innym. Zapominamy, że asertywność to również bezpośrednie wyrażanie własnych emocji. Stawianie jasnych granic, które nie naruszają praw i terytorium innych osób, jednocześnie nie dopuszczając się zachowań agresywnych , i przede wszystkim obrona własnych praw.
Nie mogę nie zacząć od środowiska szkolnego. Nie raz nie dwa odpisywało się  pracę domową od koleżanek czy kolegów. I wszystko było zawsze dobrze do momentu, aż ktoś nie powie " Nie dam Ci odpisać pracy domowej" . I wtedy wielkie zdziwienie i " JAK TO !!!" Jak ona/on mógł mi nie dać odpisać ? Jak mogła/mógł powiedzieć NIE ? Jest beznadziejna/y. 
Nigdy nie bierzemy pod uwagę tego, że ktoś spędził wieczór na odrabianiu pracy domowej, nauce, i najzwyczajniej w świecie ma prawo powiedzieć nie. 
Zastanawiam się, dlaczego w szkołach nie uczą nas asertywności. 
Gdy stoi naokoło Ciebie pięciu czy dziesięciu kolegów z klasy i powtarza " Daj spisać, daj, nie bądź sknerą, kujonem i inne epitety " . To ulegasz, robisz to wbrew sobie i dajesz spisać pracę domową. I cała Twoja  asertywność idzie na spacer, krótki, potem coraz dłuższe i w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że asertywność dawno się wyprowadziła i nie ma jej  z Tobą. 
Na szczęście z nią jest tak, że jedna wyjdzie a można zaprosić drugą, lepszą , silniejszą , wypracowaną.
Dlaczego zaczęłam od szkoły ? Bo to ona powinna uczyć nas pierwszych kroków w asertywności, rodzina powinna nas w tym pogłębiać, i już jako dorosły człowiek powinniśmy być dumni z własnej, wypracowanej i twardo stąpającej po ziemi asertywności zaczynającej się na naszą pierwszą literę imienia !
Czy w życiu dorosłym ciężko być asertywnym ?
I wcale nie mówię o umiejętnym odmawianiu komuś, nawet zwykłe wyrażenie naszej opinii czasami sprawia nam trudność. 
Nauczyliśmy się, że negatywny komentarz zawsze musi być krzywdzący i kogoś dotykać. Z tyłu głowy mamy tysiące myśli, że jeżeli ktoś zapyta czy pasuje mu ta koszulka, a Ty powiesz, że NIE, to on się obrazi, będzie mu smutno, będzie płakał. Gdy ktoś zapyta co sądzisz o Karmieniu piersią w miejscu publicznym ( ostatnio taki super temat na czasie, taki temat KIJ w mrowisko ) a Ty powiesz, że nie podoba Ci się to, raz że ktoś się oburzy , zaraz pojawią się zwolennicy i zaczną obrażać Ciebie, że jak możesz, że to natura, że to piękne. I wywiązuje się konflikt. Czy mogę pokusić się o stwierdzenie, że asertywne wyrażanie zdania powoduje konflikty ? 
Bo jeżeli ktoś Ciebie pyta, to czy już ma w głowie CO POWINIENEŚ odpowiedzieć ;> 
I czy są złe odpowiedzi ?
Gdy ktoś zapyta czy jego wnętrze mieszkania jest piękne ,a Ty powiesz, że nie w Twoim guście, to źle ? Przecież to Twoja obiektywna ocena. Więc czy Twój rozmówca może zareagować klasycznym fochem ? 
I klasyczne mówienie NIE , czy jak znajomy zapyta czy pożyczysz mu parę stówek do pierwszego a Ty odmówisz ... czy odmówisz ? Skoro tego nie chcesz, ale w sumie to znajomy więc głupio jest odmówić ? I człowiek zaczyna zastanawiać się czy to ze mną jest coś nie tak, że wyrażam swoje emocje, swoje zdanie, mówię nie, czy z drugą osobą, która obraża się gdy usłyszy inną odpowiedź niż tego oczekiwała. 

 
Uważam, że asertywność jest niesamowicie ciężką sztuką. Ciężką i bardzo delikatną. Taką troszkę wydmuszką . Gdy dmuchniesz za bardzo może pęknąć. 
Nie sądzicie, że brak asertywności buduje sztuczną przyjaźń, miłość, sztuczny świat ?
Ukrywając nasze emocje, zdanie zatracamy troszkę siebie, robimy coś pod wpływem innych osób. I czasami zatrzymujemy się gdzieś po środku ruchliwej ulicy i zastanawiamy się kim tak na prawdę jesteśmy ? Skoro mówimy Ulce że jesteśmy zachwyceni jej nowym mieszkaniem, a tak na prawdę wcale nie chcemy jej odwiedzać, bo kolor jej ścian przyprawia nas o ból głowy. 
Gdy mówimy " Wiesz Wojtek, nie pożyczę Ci tej kasy , bo akurat dałam siostrze na spłatę raty / jestem spłukany / pożyczyłem już komuś i nie mam " , a tak na prawdę mamy te pieniądze ale nie chcemy pożyczać. Mamy taką dziwną tendencję tłumaczenia się gdy mówimy NIE. Szczególnie w kwestii pożyczania rzeczy . Czujemy się często w obowiązku pożyczenia, i chcąc tego uniknąć tłumaczymy się, najzwyczajniej w świecie kłamiąc. 
A najgorsze są w tym wszystkim trzecie osoby. Gdy ktoś wtrąca się i nakłania Cię do zmiany zdania, i pożyczenia jednak tych pieniędzy bo co to dla Ciebie, przecież to tylko do pierwszego, przecież to tylko parę stówek. A Ty po prostu nie masz na to ochoty. 
Rzadko spotykam osoby, które odmawiają mówiąc po prostu " Nie " , " Nie , nie zrobię tego " . Zwykle jest ciąg dalszy i tłumaczenie. Nie pozwólmy by przez brak naszej asertywności inni naruszali nasze granice. Z pewnością każdy z nas nie raz zgodziliście się na coś, mimo że nie mieliście na to ochoty, czy pamiętacie jak się czuliście po tym ? Czy nie powtarzaliście sobie " Następnym razem odmówię " , " Nigdy więcej nie zrobię tak jak teraz " , " Następnym razem powiem po prostu NIE ! " A później pojawia się w nas poczucie winy, czujemy się ze sobą fatalnie. Czujemy, że tracimy siebie. Że zaczynamy robić wszystko czego oczekują od nas inni.

" Kiedy in­ni ocze­kują od nas, że sta­niemy się ta­kimi ja­kimi oni chcą żebyśmy by­li, zmuszają nas do zniszcze­nia te­go kim nap­rawdę jes­teśmy. To do­syć sub­telny rodzaj mor­der­stwa. Większość kochających rodziców i krew­nych po­pełnia je z uśmie­chem na twarzy. " ( Jim Morrison ) 

 Często mówi się, że asertywność jest cechą bardzo pożądaną, ale gdy spotykamy osobę asertywną , która odmówi nam raz czy drugi to uważamy że jest gburowata, bez serca i w ogóle coś z nią nie tak, i w ogóle jakaś taka nieciekawa...
Jestem ciekawa jak Wy postrzegacie asertywność, no i czy jesteście asertywni ? 
Co Was denerwuje i jak reagujecie na NIE. 

Ps. Chodzi mi o asertywność w świecie realnym :D Wiemy jak to jest w INTERNETACH :D Tu każdy jest idealny, asertywny i daje sobie przyzwolenie na wyrażanie swoich emocji i zdania ;D

 Asertywność wyróżnia ludzi sukcesu. 
A ja życzę Wam, byście na swojej drodze spotykali ludzi, którzy szanują Wasze zdanie, nawet jeżeli jest odmienne niż ich, nawet jeżeli odmawiacie im . Szukajcie ludzi którzy są asertywni, i Wy pracujcie nad sobą i swoją asertywnością ;) 

Ściskam Was ;*

niedziela, 10 czerwca 2018

Trio z węglem, które zadba o Twoje włosy !

Hej myszki ;) 

Mam nadzieję że Wasza Niedziela minęła Wam leniwie i błogo ! ;) Ja natomiast postanowiłam wczoraj poleniuchować na RODos ;D Więc dziś spędziłam dzień w pracy ! Ale niewiele straciłam, gdyż pogoda dziś nie rozpieszczała i co chwilkę padał deszcz ( co w sumie mnie bardzo cieszyło ! Bo upały dają się we znaki ). Zwykle nie pijam o takich godzinach kawy, ale dziś dzień nie powinien istnieć bez niej, więc wzmacniam się kawusią i piszę dla Was ! ;)
 A chcę Wam opowiedzieć o moich ukochanych kosmetykach Biovax
Tym razem na tapetę biorę pewne trio !
Peeling, szampon oraz maskę z aktywnym węglem & acai amazońskie.


Są to kosmetyki przeznaczone dla włosów osłabionych. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie zawsze moje włosy są za mało gładkie, za mało miękkie i za mało zdrowe więc lubię wspomagać się również takimi seriami ! ;) Mimo iż uważam że słabiutkie nie są, to przecież zawsze mogą być mocniejsze !♥
Zawsze używałam tych kosmetyków razem, włosy myję codziennie, peelingu używałam tylko raz w tygodniu.  



 Peeling ma w sobie aktywny węgiel który skutecznie wchłania wszelkie zanieczyszczenia, toksyny oraz koi wrażliwą skórę. Zawiera glinkę wulkaniczną która przywraca naturalną równowagę skóry głowy oraz wchłania nadmiar sebum, co zapewnia długotrwałą świeżość. Acai amazońskie to silny antyoksydant, który poprawia mikokrążenie skóry głowy, regeneruje oraz łagodzi i nawilża.  
Jak wspomniałam Wam wyżej peelingu używałam raz w tygodniu. 
Moja skóra głowy bardzo dobrze zareagowała na ten peeling. Bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy. Po dłuższym używaniu peelingu zauważyłam, że przy mało aktywnym dniu nie muszę myć codziennie głowy. Więc przedłuża świeżość ! 
Powiem Wam , że mój M. też zaczął mi podkradać ten peeling :) A on ma duże problemy skórne ! Łupieże, AZS , przesuszona skóra głowy. Wszystko na raz . Czasami ma spokój na długi czas, a czasami męczą go te wszystkie dolegliwości. 
Gdy zaczął systematycznie oczyszczać skórę głowy, stan poprawił się. I wszystkie objawy stały się mniej uciążliwe.
 


Ach zapomniałam Wam opowiedzieć o zapachu tych kosmetyków ! Słodycz ♥ Ale nie mdła ! Bardzo przyjemny zapach, który po tym trio utrzymuje się dosyć długo na włosach ♥ Więc możemy delektować się tym pięknym zapachem ! ;) W skład kosmetyków prócz aktywnego węgla , acai amazońskie wchodzi jeszcze woda z laguny polinezyjskiej która jest bogata w minerały która koi i odżywia wrażliwą skórę głowy. Szampon jest oczyszczający, co podtrzymuje efekty peelingu. Jest oczyszczający ale nie agresywny. Więc nie podrażnia, wręcz przeciwnie łagodzi skórę głowy. Dzięki temu włosy wyglądają zdrowo, są odbite u nasady i ich świeżość jest przedłużona. Po wysuszeniu są lśniące, co przepięknie wygląda w słońcu ☼  



Kończę mój rytuał z L'biotica Maską do włosów. W jej skład prócz aktywnego węgla i acai amazońskie wchodzi jeszcze olej monoi, którego zadaniem jest nadanie włosom miękkości i blasku. I to za jego sprawą włosy pachną cudownie, egzotycznie ;) .
Maski L'biotica wyróżniają się cudowną konsystencją , jest gęsta, nie ucieka z ręki, idealnie się rozprowadza na włosach. Czasami trzymam ją bardzo długo, chodzę pół godzinki w niej, czasami zmywam po 5-10 minutach. Ale już pięć minut wystarczy, aby włosy wzięły z niej wszystko co najlepsze ! A wiecie co jest najlepsze ? To że nie obciąża włosów, nawet jak chodzę w niej pół godziny ! Czasami gdy nałożę jakąś maskę, chwila moment a włosy wyglądają na tłuste - mało pożądany efekt ! Tutaj tego nie mamy ! Włosy w dalszym ciągu są odbite od nasady ! Są lśniące, nawilżone, przepięknie wyglądają.
 

Wszystkie efekty o których Wam piszę, uzyskałam używając tego trio! Nie wiem jak zachowują się solo ;) Nie wiem czy osiągnięcie wszystko przy używaniu pojedynczo. Ja używałam całego trio i jestem zachwycona. Kolejne kosmetyki L'biotica mnie nie zawiodły ! Spisały się na medal , a moje włosy je pokochały ! Mogę cieszyć się pięknym wyglądem włosów ! Ich zdrową strukturą ! Jeszcze nie wspominałam, ale po tym trio włosy układają się jak tylko chcę ! Mam dwa miejsca z wicherkami i osoby które mają wichry wiedzą jak ciężko je ujarzmić ;D A tutaj jak zaczeszę, jak wymodeluję tak się trzymają ! ;) Jeżeli obecnie kończą się Wam kosmetyki pielęgnujące do włosów, zastanówcie się, pomyślcie i zaopatrzcie w to trio ! ;) Myślę że spiszę się on przy każdym rodzaju włosów ;)
Dajcie znać, znacie lubicie L'biotica ? Może jeszcze nie znacie ? Koniecznie poznajcie ! ;)
Ściskam Was ;*

niedziela, 20 maja 2018

Żel rozpuszczający naskórek ? No nie wiem ...

Hej ;) 

Długo czekałam na ten weekend, który wprawdzie u mnie rozpoczął się dopiero dziś ! ;) I potrwa do jutra południa ! :D Ale zawsze coś ! ;D Dopada mnie ostatnio deficyt sił, z którym chcę czy nie chcę muszę walczyć! Najczęściej przy trzeciej kawie o nim zapominam ! ;) Ale przecież przy tak pięknej niedzieli nie będę Wam marudzić o moich spadkach formy ! :D Przychodzę z ciekawszym tematem ! :D Jakiś czas temu na Instagramie pojawiło się małe bum na pewien kosmetyk, z nutą sceptyzmu myślę " Sprawdzę , kupię , zobaczę ! " A że nadarzyła się dobra okazja, bo w SuperPharm była wtedy na niego promocja to szybko wpadł mi do koszyka ! :)

Sunew med - Żel rozpuszczający naskórek 


Uwierzcie że z dużą ekscytacją i równie dużą nutą sceptyzmu podeszłam do tego kosmetyku ! Bo jak żel ma rozpuścić naskórek ? JAK pytam ! I gdy tylko dotarła do mnie paczuszka, od razu zabrałam się za testowanie ! Bo jak jak jak ! No i pierwsze użycie, patrzę , hmm zwykły żel . Zobaczymy !! Masuję buźkę tak jak producent zalecił, przez myśl mi przechodzi że wątpie by to domyło buźkę ale daję szansę ! I po paru chwilach tego mojego wewnętrznego monologu zaczęło mi się coś kulkować pod palcami ! I coraz więcej i więcej !! Normalnie naskórek zaczął mi się kulkować pod palcami ! Wyobraźcie sobie moją minę przed lustrem :O 


Stosując kosmetyk najbardziej zależało mi na wygładzeniu skóry , likwidacji  zaskórników i ujędrnieniu skóry ;D Przebarwienia mnie nie dotyczą, zmarszczki w sumie jeszcze też nie ! 
Moja cera obecnie jest w dość kiepskiej formie, prócz zaskórników pojawiają się też ropne mało atrakcyjne koleżanki. I o ile żel świetnie oczyszcza buźkę, wypędza zaskórniki, o tyle z ropnymi sobie nie radzi - ale to już grubszy kaliber i wcale tego nie wymagam. Cerę mam mimo tych wielu wyprysków, dużo gładszą ! Jest pełna blasku . Mięciutka i przyjemna w dotyku. Jestem oczarowana tym żelem . Dodatkowo zauważyłam że koloryt skóry jest jakby równiejszy ( nigdy nie wiedziałam że mam z tym problem ! :D ) . I cera jest jaśniejsza, bardziej świetlista.


Dodatkowo żel bardzo ładnie matuje cerę. Makijaż trzyma mi się znacznie dłużej i lepiej ! Jest trwalszy i wygląda dużo estetyczniej !
Ten żel rozpuszczający naskórek zawitał w mojej pielęgnacji i zostanie na bardzo długo ! 
Powiem Wam jeszcze, że moja mama też jest nim oczarowana, od lat boryka się z przebarwieniami ! I mówi że w końcu zaczynają być mniej widoczne ( a jeżeli macie w swoim otoczeniu osobę z przebarwieniami wiecie jak ciężko się z tym walczy,  ile specyfików się stosuje, aż później " zaprzyjaźnia " się z nimi, bo nie ma na nie rady ).  Polecam wypróbować każdemu ! 
Żel stosuję 2 czasami 3 razy w tygodniu, nie częściej. 
Jeżeli macie możliwość to przetestujcie to cudo !;)

Znacie ?
Lubicie ?
Dajcie znać ! :*

wtorek, 15 maja 2018

Ośmiornica w pielęgnacji ? Dlaczego nie !?

Hej ;) 

Z marką Tony Moly, spotkałam się dwa razy. Nie wiem czy pamiętacie, miałam sztyft pod oczy od słodkiej Pandy, oraz plastry pod oczy. Jedno wielkie rozczarowanie , za nie małe pieniądze. Zastanawiacie się pewnie dlaczego więc znowu sięgnęłam po kosmetyk tej marki, skoro po tych dwóch razach się do niej zraziłam? A no krem o którym chcę Wam dziś opowiedzieć, wygrałam w jednym rozdaniu. Z pewnością sama bym nie sięgnęła po kosmetyki tej marki ponownie ;) 
Jesteście ciekawi czy zmieniłam swoje nastawienie do Tony Moly ? Czy może moja niechęć do nich się pogłębiła ?

Krem do przetuszczającej się skóry Tako Pore Tony Moly


" Tako Pore Sebum Control Gel Cream to skuteczna broń marki Tony Moly wymierzona w przetłuszczoną, błyszczącą się twarz! Broń ta ma formę żelu, który powstał przede wszystkim z myślą o osobach z tłustą cerą, ponieważ jego głównym działaniem jest redukowanie nadmiaru sebum. Żel jednak nie tylko wchłania łój skórny i kontroluje jego nadprodukcję, ale też odpowiednio nawilża i odżywia skórę, która wygląda odtąd zdrowo i świeżo, ponieważ sam żel nie pozostawia na niej tłustego filmu czy niekorzystnie wyglądającego połysku."


Owy krem wygrałam już jakiś czas temu. Bardzo długo leżał i czekał aż w końcu po niego sięgnę. A wszystko przez moją niechęć, mimo że jak większość kosmetyków Tony Moly ma urocze opakowanie to tym razem mnie wcale nie kusiła !  Ale nadszedł i jego czas. Zanim przeczytałam co ta ośmiornica kryje, otworzyłam, powąchałam i pomyślałam ooo jakaś maska. A okazało się że żelowy krem ! Myślę " okej ! spróbujemy ! " No i zaczęłam ! Niechętnie, z grymaśną miną ale zaczęłam używać ! :D Mimo początkowej niechęci spodobała mi się ta forma kremu. Żelowy krem wydał mi się idealny na obecną porę roku, że nie obciąży, że będzie lekki . 
I tak też było ! Bo bardzo fajnie moja skóra go przyjmowała ! Nie obciążał . Nie spływał .


W sumie to ... nie robił nic ! 
Był ot tak sobie, i ... lekko się kleił po " wchłonięciu" . Wszystkie te zapewnienia, że reguluje wydzielanie sebum, łoju są bzdurą. Owszem, on je zaklejał. I może i twarz nie wydzielała go dużo, bo po prostu była zaklejona ! Czułam trochę taki efekt niedomytej twarzy po masce. Albo czasami tak miałam jak używałam masek peel off i niedokładnie gdzieś ją ściągnęłam. Nawilżenie ? Odżywienie ? Oj nie zaobserwowałam .
Krem za który mamy zapłacić nie małe pieniążki, jest mało wydajny, już abstrahując że nie wnosi kompletnie nic do naszej pielęgnacji. 
Mówię to ja posiadaczka cery tłustej, która po przeczytaniu zapewnień producenta nawet się ucieszyłam, bo myślałam że może okaże się strzałem w dziesiątkę ;)
Niestety kolejny kosmetyk od Tony Moly ląduje w bublach ;/ 

A jakie Wy macie doświadczenia z tą marką ?
Spisuje się u Was ?
Czy tak jak w moim przypadku zachwyca mnie jedynie desingerskim wyglądem ? 

Ściskam Was ;*

piątek, 11 maja 2018

No to jagoda czy malina ?

Hej ;) 

Witajcie wieczorową porą ! Myślałam, że dziś już nie uda mi się tu wpaść ! Wróciłam z pracy bardzo późno i bardzo padnięta ! Ale moje silne postanowienie systematyczności tutaj, sprawiło że jestem ! I mam dla Was sztosik ! Chodźcie tak na dobranoc poczytać ;*
Najgorszy okres dla skóry dłoni mam już za sobą. Moje ręce nie lubią szczególnie jesieni i zimy. W tym okresie wołają o pomstę do nieba. A ja muszę się nieźle nagimnastykować, żeby dać im dostateczną dawkę nawilżenia. Ale, nie jest też tak, że jak nadchodzi wiosna i lato to zapominam o nich ;) Moje dłonie cały czas na rażone są na czynniki negatywnie wpływające na ich kondycję ;) Więc dbam o nie cały czas ;) 
 Neutrogena - Odżywczy krem do rąk z jagodą północną / nordycką maliną.


Marka Neutrogena jest bardzo bliska mojemu sercu. To ich balsamy ratowały moją przesuszoną skórę zimą, to ich peelingi do twarzy dbały o zdrowy wygląd mojej buźki, to ich kremy do stóp ratują przed nagniotkami, to ich kremy do rąk.... no właśnie co z tymi kremami do rąk ?
Klasyczna wersja Neutrigeny do rąk jest dla mnie bliska i zawsze mile widziana, ale gdy tylko zobaczyłam tą jagódką nie mogłam przejść obok. No właśnie, Nordic Berry to Północna Jagoda ;D A spotkałam się że jest to Nordycka malina :D No nie wiem jak zwał tak zwał !


Krem zamknięty w klasycznej tubce stojącej na głowie. Z łatwością wydobędziemy resztki kremu, jest z mięciutkiego plastiku. Pachnie bardzo delikatnie, malinowo , jagodowo :D A działanie ? Cóż, nie mogło być inaczej Neutrogena jak zawsze okazała się sztosem ! Obecnie ręce kremuję raz na jakiś czas  ( czyt. nie co godzinę, nie codziennie !! ) . Nawilżenie jakie zapewnia mi krem starcza na prawdę na długo. Co dziwne, czasami po umyciu rąk czułam ściągnięcie i musiałam sięgać po kremy, teraz już praktycznie nie mam tego efektu ściągniętych dłoni. Poziom nawilżenia utrzymuje się na na prawdę wysokim poziomie. Do tego dłonie są mięciutkie i ładnie wyglądają ;) 
Myślę że na dłuuuugo zagości on w mojej torbie , kosmetyczce ;)
Jest to kolejny produkt Neutrogeny który spisał się u mnie na medal ! 
I wiecie co , spisze się on idealnie dla tak wymagających dłoni jak moje, jak i dla mało wymagających. Wchłania się bardzo szybko, nie pozostawia tłustego filmu, nie brudzi ! 
Jest bardzo wydajny. 
Ideał no ♥

A Wy jak dbacie o swoje łapki ?
Dajcie znać ;*

poniedziałek, 7 maja 2018

Collistar - peeling solno-cukrowy.

Hej ;)

Wiosna zadomowiła się już na dobre ! Lato, jeszcze dwa kroki i będzie pukać do naszych drzwi ! 
Nie mogę się już doczekać ;) Cudownie jest wejść w ten piękny okres z gładką skórą ;) A do tego niezbędne są peelingi ! Jak jesteście ze mną dłużej to wiecie że kocham wszelakie ! ;) Jednym z moich ulubionych jest peeling kawowy handmade  ♥ Ostatnio stojąc w sklepie mruczałam do siebie na widok peelingów z Collistar *-* Pomruczałam i poszłam, puszczając mimochodem, że byłoby fajnie mieć Go na swojej łazienkowej półce ;) 
Czasami zdarza się że mój M. słucha tego co mruczę sobie pod nosem, i ... spełnia moje małe i duże zachcianki ; ) 
I tak oto w moich łapkach znalazł się Drenujący peeling solno-cukrowy do ciała Collistar .


Uwielbiam mocne zdzieraki, najczęściej wybieram cukrowe, bo te najbardziej lubię, ale pokusiłam się o solno - cukrowy ;) Bardzo się ucieszyłam jak dostał się w moje rączki ;) Gdy go otworzyłam to ... uderzył we mnie ziołowy zapach ! I to bardzo mocno !! W pierwszej chwili bardzo mi się to nie spodobało, gdyż nie jestem zwolenniczką takich zapachów. Wybieram słodkie , czasami owocowe , czekoladowe , kawowe . Ziołowe omijam szerokim łukiem. Ale, przecież marzyłam o nim ! Więc nie czekałam zbyt długo tylko wskoczyłam pod prysznic .


Po otwarciu widzimy oddzielone olejki od mieszanki cukru i soli. Musimy porządnie wymieszać, żeby połączyć olejki z cukrem-solą. Jest bardzo treściwy ! Pod rękami czuje się te wszystkie cudowne drobinki ! Masaż tym peelingiem to czysta przyjemność ! Jest to bardzo dobry, mocny zdzierak. Idealnie wygładza skórę. Jednocześnie ładnie ją nawilżając. Skóra po zastosowaniu jest mięciutka, gładka , przyjemna w dotyku. Nie potrzebujemy korzystania już z balsamu do ciała. Ciało jest dostatecznie nawilżone i odżywione. Wygląda zdrowo ♥


Pewnie zastanawiacie się co z tym zapachem ! Jak to przetrwałam ! Powiem Wam , że czasami zaskakuję sama siebie. Gdy tylko zapach we mnie uderzył czułam, że może nie być między nami miłości. Ale podczas używania peelingu, nigdy nie czułam się tak odprężona, nie czułam się tak spokojna, wyciszona. Zawsze uważałam że aromaterapia jest nie dla mnie. Że na mnie nie działa. A okazało się , że dzięki peelingowi odkryłam w sobie, pociąg do aromaterapii. W moim życiu od jakiegoś czasu jest bardzo dużo pracy,  czasami nie wyrabiam się na wszystkich zakrętach, czasami jestem rozdrażniona, zdenerwowana. I nie sądziłam, że peeling pomoże mi to wszystko ukoić ;) 
Nie mówię, że przekonałam się do ziołowych zapachów. Ten zaakceptowałam, polubiłam ze względu na działanie. Collistar skradł moje serce. Pokochałam Go. I ubolewam z każdym użyciem że jest go coraz mniej ;D Gdyby był troszkę tańszy to zrobiłabym porządne zapasy ! ;D A mam ochotę wypróbować inne warianty ;) 

A Wy jakimi peelingami się rozpieszczacie ? 
Jakie zapachy lubicie najbardziej ? 
Czy tak jak ja nie jesteście zwolenniczkami ziołowych ? Czy wręcz przeciwnie ? 
Dajcie znać ;*

środa, 2 maja 2018

LUSH - Dark Angels

Hej ;) 

Odkąd bloguję, posiadam trzynaście tysięcy chciej list ;) Zwykle jest tak, że ona ciągle rośnie , rośnie i rośnie ! ;) Staram się z nich "wywiązywać" . Ale czasami jest tak że mi " przechodzi" chęć posiadania i spróbowania danego kosmetyku ! Ale od x czasu, zachwycam się kosmetykami LUSH. Mieszkając w Białymstoku nie miałam dostępu do nich, odkąd mieszkam w Niemczech to mam go pod nosem. I gdy odwiedzałam go milion razy i nie mogłam się na nic zdecydować, albo chciałam po prostu wszystko, to zwykle wychodziłam z niczym !! I tak wyglądały moje wszystkie wizyty w LUSH-u. Ale w końcu myślę, nie no idę ! Idę i wyjdę z CZYMŚ ! :D I spędziłam w pięknych zapachach mnóstwo czasu i zdecydowałam się na DARK ANGELS ! :) 



Dlaczego zdecydowałam się na ten kosmetyk ? 
Jestem posiadaczką cery tłustej, więc węgiel drzewny który absorbuje sebum, odżywczy olej z awokado - zmiękcza skórę, nawilżająca gliceryna, czarny cukier oraz głęboko oczyszczające błoto marokańskie Rhasshoul, oraz wygładzające olejki z drzewa różanego i sandałowego sprawiły że wybór nie mógłby być inny ;)



Pasta peelingująca, ma za zadanie oczyścić buźkę z niedoskonałości, odświeżyć, jednocześnie nawilżając i kojąc. Dla mnie najważniejszym punktem jest oczywiście oczyszczenie i odświeżenie. Zwykle od produktów oczyszczających nie wymagam by mnie nawilżał - bo od tego używam innych kosmetyków. Pasty używałam na dwa sposoby ;) 
Pierwszy sposób to jako maska , nakładałam na oczyszczoną buźkę i sobie w niej chodziłam około 10 minut.
Drugi sposób to jako peeling.


 Produkt otrzymujemy w formie zbitej pasty, by zastosować kosmetyk nabieramy odrobinę na dłoń ( na umycie buźki wystarczy odrobina - dokładnie tyle ile pokazałam na poniższym zdjęciu ) dodajemy parę kropelek wody i mieszamy sobie na dłoni i powstaje nam mokra pasta ( coś na zasadzie glinek jak się je rozrabia ). Nakładamy na buźkę i albo robimy z niej maskę, albo peelingujemy ;) Możemy oczywiście zrobić lekki peeling i pozostawić na buźce na troszkę .
Jakie efekty otrzymałam stosując produkt ?
Buźka jest ładnie oczyszczona, gładka w dotyku, ogniska stają się mniej widoczne. 
Największą zmianę widzę na nosie - zaskórniki powoli zaczęły pakować walizki i się ode mnie wyprowadzać !! 
Buzia faktycznie jest nawilżona po zmyciu produktu.
Nie ma efektu ściągnięcia, i w sumie nie musiałabym używać żadnego kremu . 



Jeżeli jesteście posiadaczkami cery tłustej, mieszanej to myślę że jest to produkt idealny dla Was .
Moje oczekiwania względem kosmetyków do twarzy spełnia w 100 %.
Ale ma też minusy ;) 
Zwykle go nakładam stojąc sobie nad zlewem - i oczywiście myjące ręce , cały zlew woła o pomstę do nieba ;D 
No i data przydatności jest bardzo krótka ;)) Jak w przypadku większości ( każdych ? ) kosmetyków LUSH ;) 
Oczywiście troszkę śmieszkuję z tymi minusami , bo nie wpływa to na zadowolenie z Dark Angel ;)

Koniecznie dajcie znać co lubicie z LUSH-a ;)
Ja się dopiero z nim zaprzyjaźniam, więc chętnie dowiem się czego Wy używacie i jakie są Wasze odczucia ! ;) 
Ściskam ;*

niedziela, 29 kwietnia 2018

Argan & 24 karatowe złoto dba o moje blon włosy !

Hej ;)

Troszkę mnie tu nie było ;) A wszystko to wynik dwutygodniowego urlopu ! A po powrocie , musiałam wdrożyć się w codzienne funkcjonowanie i najzwyczajniej w świecie nie miałam zbyt wiele czasu by coś dla Was napisać ! ;) Ale już wszystko wróciło do poprzedniego stanu i wracam ze zdwojoną siłą ! ;) Mam już przygotowanych dla Was parę ciekawych recenzji i mam nadzieję , że będę już systematyczna ! ;)) 



Jakiś czas temu otrzymałam do testowania paczuszkę, w nie między innymi znalazłam tą piankę ! ;) Ja jestem strasznie piankowa w każdej kategorii ;) Pianki do ciała, buźki , rąk, włosów ♥ Uwielbiam ! Więc nie ukrywam, że dałam duży kredyt zaufania dla tej odżywki ! 
 A co mówi producent o produkcie : 

" Biovax® Caviar Regenerująca Odżywka w Piance zapewnia luksusową pielęgnację włosów cienkich, pozbawionych objętości i podatnych na obciążenie. Wygładza włosy, ułatwia ich rozczesywanie, nadaje im blask i zdrowy wygląd.

Lekka konsystencja pianki równomiernie odżywia włosy bez efektu obciążenia. Zachowuje ich naturalną objętość, świeżość i lekkość.
Odżywka zawiera czyste 24-karatowe złoto rozświetlające włosy oraz olej arganowy, który wnika w głąb włosa, wygładza go i reperuje zniszczenia. "


 Odżywka jest w ładnej złotej butelce . Pierwsze co nas uderza po otwarciu to piękny zapach. Jest on lekko perfumowany, nie jest on mdlący ani drażniący. Piankę nakładam zawsze na mokre włosy. Najwięcej na końcówki, które zawsze potrzebują dużo więcej niż włosy u nasady. Mam tendencję do przetłuszczania i obciążania włosów więc do nasady podchodzę delikatnie.


Po dłuższym używaniu odżywki, stwierdzam, że ułatwia mi on bardzo rozczesywanie włosów. Rytuał czesania  stał się dużo przyjemniejszy i mniej straszny ! ;) Zapach na włosach utrzymuje się długo. Więc możemy cieszyć się przyjemnym zapachem ;) Jeżeli chodzi o właściwości odżywcze, naprawcze to przede wszystkim dodaje włosom blasku. Moje blond włosy wyglądają na zdrowe i mocne. Wygładza - ale bez efektu oklapnięcia !
Dzięki tej odżywce mogę cieszyć się zdrowym wyglądem włosów, które dodatkowo pięknie pachną przez długi czas. Nie obciąża włosów ( ale ja używam go ostrożnie ;) ) 
Włosy nie kleją się - co często zdarza się przy odżywkach w piance !! 
I jest to idealna opcja dla osób, które nie mają czasu chodzić w odżywkach czy maskach do włosów ! Zapracowane kobiety powinny mieć ją w swoich zapasach ! Bo jest szybka, łatwa i przyjemna w użytkowaniu i działa ! ;)
Bardzo przypadła mi do gustu ;) I myślę że pokuszę się o wypróbowanie innych piankowych wariantów ! :) 

Znacie ? Lubicie ?
Dajcie znać czym rozpieszczacie swoje włosy ! ;)

niedziela, 18 marca 2018

Delikatny peeling do twarzy *-*


Ostatnio krzyczałam Wam wszędzie że czuję wiosnę ! Że pachnie wiosną, że wiosna za rogiem ! A teraz ? Śnieg, wszędzie śnieg ;( A ja nie lubię zimy ! Kocham lato i już się nie mogę doczekać ! Ale zanim przyjdzie długo wyczekiwane lato, to czekam na wiosnę ! Jeżeli macie ją za oknem to przyślijcie mi jej troszkę ;)
Chciałabym dziś Wam opowiedzieć o kolejnym produkcie, który otrzymałam w ramach współpracy z dambiro.de


Kürzlich habe ich dich überall angeschrien, dass ich Frühling fühle! Das riecht nach Frühling, der um die Ecke sprießt! Und jetzt? Schnee, Schnee überall (Und ich mag den Winter nicht! Ich liebe den Sommer und ich kann nicht warten! Aber bevor der lang ersehnte Sommer kommt, warte ich auf den Frühling! Wenn du draußen bist, schick mir ein bisschen!

Geomar - Peeling do twarzy


Wszelkiego rodzaju peelingi uwielbiam. Do twarzy bardzo ograniczam, moja cera jest trądzikowa i nie lubi się z peelingami. Ale co zrobić jak ja tak bardzo lubię peelingi. Zwykle sięgam po enzymatyczne, ale czasami robię wyjątki i sięgam po delikatne peelingi do twarzy. Dlatego wybrałam ten peeling, przyznam się Wam, że nie dopatrzyłam, nie doczytałam i różyczkę sobie wybrałam !! A ja przecież róży w kosmetykach za bardzo nie lubię ;) I póki nie otworzyłam, póki nie powąchałam i nie użyłam .... to byłam nastawiona sceptycznie.  Ale o zapachu opowiem Wam troszkę później ;)


Ich liebe alle Arten von Peelings.
 Ich habe ein sehr begrenztes Gesicht, mein Teint ist Akne und mag nicht Peeling. 
Aber was zu tun ist, wie ich es mag, schält sich so sehr.
 Gewöhnlich greife ich auf enzymatisch zu, aber manchmal mache ich Ausnahmen 
und greife nach zarten Peelings.
 Deshalb habe ich dieses Peeling gewählt, ich gestehe dir, dass ich nicht 
überprüft habe, ich habe nicht gelesen und ich habe die Rose gewählt!
 Und ich mag die Rose in Kosmetika nicht wirklich;) 
Und solange ich sie nicht öffnete, bis ich geschnüffelt und benutzt habe ...
 war ich skeptisch. Aber ich werde dir später etwas über den Duft erzählen
 

Zawsze po okresie zimowym, moja skóra jest lekko poszarzała, bez blasku, taka szara myszka się przez okres zimowy z niej robi. I gdy nadchodzi wiosna, ona łaknie wszystkiego co najlepsze. Prosi o nawilżenie, rozświetlenie, pobudzenie a nie osiągniemy tego wszystkiego bez porządnego oczyszczenia. Więc sięgam po peeling i walczę o poprawę formy mojej skóry ;) 
Peeling ma delikatną formę, ale niech Was to nie zmyli. Bo mimo swojej delikatności sprawia że buźka już po pierwszym użyciu jest gładsza, delikatnie oczyszczona. Peelingu używałam systematycznie, jest na tyle delikatny że pozwoliłam sobie używać go trzy razy w tygodniu.

Immer nach dem Winter ist meine Haut leicht grau, ohne Glanz, so eine graue Maus tut es im Winter. Und wenn der Frühling kommt, sehnt sie sich nach dem Besten. Es verlangt nach Hydratation, Aufhellung, Stimulation und wir werden das alles ohne eine angemessene Reinigung nicht erreichen. So erreiche ich ein Peeling und kämpfe um die Form meiner Haut zu verbessern;)


Peeling hat eine zarte Form, aber lassen Sie sich nicht täuschen. Denn trotz seiner Sanftheit macht es das Gesicht nach der ersten Anwendung noch glatter und leicht gereinigter. Ich habe das Peeling systematisch benutzt, es ist so zart, dass ich es dreimal pro Woche benutzen durfte.


Po dłuższym używaniu zaobserwowałam że buźka nabrała ładnego blasku. Jest bardzo ładnie oczyszczona. Nawilżona w takim stopniu, że nie odczułabym dyskomfortu gdybym nie nałożyła kremu. Czasami po użyciu peelingów, mam tak ściągniętą skórę, że nie wyobrażam sobie bym nie zrobiła tego czułabym się źle. Skóra jest odświeżona i gotowa na wiosnę  ;) A zapach ? Kochani to jest szaleństwo ! Zakochałam się w zapachu róży ! Ta róża jest bardzo naturalna, delikatna ! Nie jest chemiczna, nie jest sztuczna. Podoba mi się;)
Jestem bardzo zadowolona z tego peelingu, że mogłam go przetestować i się w nim zakochać ;)

Nach längerem Gebrauch bemerkte ich, dass das Gesicht einen schönen Schein bekam.
 Es ist sehr schön gereinigt. Bis zu einem solchen Grad befeuchtet, dass ich mich
 nicht unwohl fühlen würde, wenn ich keine Creme aufsetzen würde. Manchmal, 
nachdem ich
 Peelings benutzt habe, habe ich so eine Haut, dass ich mir nicht vorstellen
 kann, dass ich 
es nicht tun würde. Ich würde mich schlecht fühlen. Die Haut ist erfrischt und
 im Frühjahr fertig;) Und der Geruch? Geliebte, das ist Wahnsinn! Ich habe mich in
 den Duft einer Rose verliebt! Diese Rose ist sehr natürlich, zart!
 Es ist nicht chemisch, es ist nicht künstlich. Ich mag es;)
Ich bin sehr glücklich mit diesem Peeling, dass ich es testen und
 verlieben konnte.
 


Jak Wam się podoba ?
Lubicie takie delikatne peelingi ?
Dajcie znać, z jakimi kosmetykami Wy przygotowujecie się do wiosny :)

Buziaki ;*